Klops, czyli meatloaf, czyli jeszcze jeden wariant mielonego mięsa. W mielonym mięchu jest coś fantastycznego: jego warianty sięgają od wspomnień domowego obiadu z „mielonym”, przez klasycznego, soczystego hamburgera, po szisz kebap pochłaniany w pachnącym korzeniami i węglem drzewnym zaułku Stambułu albo Jerozolimy. Najfajniejsze w przypadku mielonego polega na tym, że jeśli znasz jeden przepis, znasz je wszystkie. A każdy gwarantuje naprawdę porządny obiad.
- 500-700 g mielonego mięsa – cielęcego albo wieprzowo-wołowego. Możesz spróbować z samym wołowym, ale samo wołowe lepiej sprawdza się w przypadku hamburgerów. Nie bierz samego wieprzowego. Najlepiej, jeśli poprosisz sprzedawcę, żeby zmielił godziwy kawałek łopatki w twojej obecności, będziesz miał pewność, że nie kupujesz psa zmielonego razem z budą.
- 100-150 g bułki tartej
- 1 jajka (z zerem albo jedynką, ostatecznie dwójką na początku nadrukowanego na nim ciągu cyferek)
- 2 średnie cebule
- pęczka pietruszki
- 2 solidne łyżki musztardy (jeśli chcesz wypasu, użyj musztardy Dijon, ale zwykła sarepska też daje radę)
- łyżkę sosu Worcester (jeśli nie masz, spokojnie się obejdzie, ale jeśli masz, naprawdę warto dodać)
- obowiązkowe przyprawy: sól, pieprz
- wskazane przyprawy: kmin rzymski, kolendra, płatki chili, wędzona papryka (ten zestaw pochodzi ze wspomnianej książki Jamiego Olivera, sprawdza się świetnie).
A teraz będzie naprawdę prosto: wrzuć do sporej miski mięso, bułkę tartą, musztardę i sos worcester. Cebule zetrzyj na tarce, na tej jej francowatej ostrej części, na której zawsze poharatasz sobie palce. Ale warto się poświęcić. Spróbuj odcisnąć i wylać trochę soku, który oddzieli się przy tarciu. Dodaj do miski z mięsem. Teraz solidna porcja soli i pieprzu (postaraj się o młynek. Świeżo zmielony pieprz to zupełnie inna historia niż zwietrzały pył z torebki). I przynajmniej po łyżeczce chili, wędzonej papryki (jeśli nie masz, dodaj ze 2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku. Ale ta hiszpańska wędzona papryka doda niesamowitego aromatu dymu, budzącego skojarzenia z chorizo…), kminu rzymskiego (nigdy nie myl go z kminkiem bo popełnisz straszliwy błąd!) i nasion kolendry (kolendrę potraktuj moździerzem, a jeśli nie masz moździerza, wrzuć do woreczka foliowego i przywal porządnie młotkiem, tłuczkiem, wałkiem, butem czy co tam masz pod ręką). Weź pęczek pietruszki (jeśli jest bardzo duży – weź pół), odetnij grube łodygi (możesz je zamrozić, przydadzą się kiedyś do jakiegoś wywaru czy zupy), zwiń ciasno i jak najdrobniej poszatkuj nożem. Dorzuć do miski.
Zdejmij zegarek, obrączkę, pierścień Atlantów, bransoletkę silikonową (umyłeś ręce, prawda?) i porządnie wyrób masę dłonią. Tak jest, żadnego kombinowania ze sprzętem AGD, wyrabianie dłonią to dopiero prawdziwy, organoleptyczny kontakt z jedzeniem, prawie tak przyjemny jak jedzenie rękami
Przeczytałem cały blog od końca do początku! Super się czyta, świetne pomysły. Teraz zabieram sie teraz do roboty:)
Wow! Czuję się spełniony 😉 Witamy w klubie gotujących facetów!