Najlepszy na świecie obiad na lato: młode ziemniaki z rozmarynem i miętowa mizeria

Wiadomo – Polak, jak ziemniaków nie dostanie, nieszczęśliwy. Jak obiad, to z ziemniakami ma być. Z jednej strony więc ziemniak nad Wisłą spożywany jest namiętnie, z produkcją ponad 8 mln ton rocznie plasujemy się na ósmym światowym miejscu, i w ogóle ziemniaka kochamy, ale z drugiej strony, sprowadziliśmy go do roli zapychacza, bladego uzupełnienia drugiego dania, rozgotowanej pulpy okraszonej tłuszczem. Nie jest więc ziemniak królem polskich stołów. Plebsem raczej, którego kosztem puszy się na naszych talerzach jakiś możnowładczy kotlet czy inny sztukamięs.

Dlatego szczególną mam sympatię do takich dań, które ziemniaka wysuwają na plan pierwszy, czynią zeń głównego bohatera. Najfajniejszym momentem na takie potraktowanie ziemniaka jest wczesne lato, sezon na młode ziemniaki (ni cholery nie rozumiem, dlaczego ni stąd, ni zowąd, zaprzestano je nazywać “młodymi ziemniakami”, i zamiast tego pojawiła się nazwa “ziemniaki wczesne”. Jakieś nowe unijne regulacje weszły, czy co?). Młodych ziemniaków nie kaleczy się obieraczką (a pod skórką, jak mówią ludzie uczeni, kryje się w ziemniaku to, co najlepsze), tylko się je bardzo porządnie myje, a potem najwyżej delikatnie odrapuje. To jest ten moment w roku, kiedy ziemniaki wyglądają najweselej, smakują najlepiej, no jakoś po prostu cieszą (a ten sezon właśnie się kończy, więc korzystajmy, póki czas!).

Zostało mi to jako wspomnienie z dzieciństwa – talerz z parującymi młodymi ziemniakami na środku stołu i do tego micha mizerii. I nic więcej do tego nie trzeba. Najlepszy na świecie obiad na lato. Tak wygląda on u mnie dziś, w wersji podkręconej.

Zwróćcie uwagę – taki obiad to w gruncie rzeczy polski odpowiednik tego, czym dla Włochów jest pizza, dla Hiszpanów paella, a dla południowych Francuzów ratatouille. To żarcie proste, pochodzące z chłopskiej bieda-kuchni, gdzie było sposobem na zaspokojenie głodu i dostarczenie sobie minimum przyjemności. Pizza, paella, ratatouille, casoulet, shepherd’s pie i temu podobne rzeczy, przeszły od swoich źródeł długą drogę, stały się klasykami, twórczo przerabianymi przez najlepszych szefów kuchni, mało – stały się kulinarnymi ikonami swoich krajów.

XIX-wieczną polską wieś ziemniak uchronił przed śmiercią głodową, karmił głodujących podczas wojen, sycił brzuchy za komuny. A mizeria? Słowo “mizeria” to przecież synonim biedy, chociaż na tradycyjnej polskiej wsi śmietana jak wszystkie inne przetwory mleczne, może z wyjątkiem serwatki, była na sprzedaż a nie do jedzenia, i zaryzykowałbym twierdzenie, że “polskie tzatziki” pochodzi raczej z kuchni mieszczańskiej lub dworskiej, a nie chłopskiej.

W każdym razie – to te rodzaje prościutkiego pożywienia, które pozwalały ubogim pokosztować choć odrobiny przyjemności. Każdy, kto próbował pieczonego w żarze ziemniaka z gruboziarnistą solą wie, że nie trzeba mu niczego więcej. A przyjemność płynąca ze smaku była na polskiej wsi czymś szalenie rzadkim. Zwykle jedzono, żeby się zapchać. Mamałygi z owsianej albo jęczmiennej mąki, kaszowe kleiki, polewki z brukwi. Smakowity ziemniak był w chłopskim jadłospisie jasnym punktem.

Więc może czas najwyższy zrobić z nim to, co Włosi zrobili z pizzą, Hiszpanie z paellą, a Francuzi z ratatują? Zwłaszcza, że to naprawdę proste. Kilka drobnych trików, dodatkowych smaków i doza kuchennej czułości – wystarczy.

Oddajmy ziemniakom należne im miejsce! Nie dyskryminujmy ziemniaków! Niech żyją ziemniaki!

Potrzebujesz:

  • Młode ziemniaki. Przynajmniej kilogram.
  • Pół główki czosnku
  • 2-3 gałązki rozmarynu (rozmaryn to najlepszy kompan ziemniaka)
  • 3-4 gałązki tymianku
  • oliwę z oliwek
  • gruboziarnistą sól
  • płatki chili (opcjonalnie)
  • 2 duże ogórki
  • kubek jogurtu albo maślanki
  • kilka listków mięty 
  • pieprz

Nastaw piekarnik na 200 stopni. Ziemniaki bardzo dobrze umyj, żeby pozbyć się z nich ziemi i łuszczącej się skórki. Możesz je delikatnie oskrobać samą krawędzią ostrza noża. Niech zostanie na nich delikatna skórka, niech za jej sprawą wyglądają lekko brudnawo. To im tylko pomoże. Wrzuć je do osolonej, wrzącej wody na kilka minut, żeby je nieco zblanszować.

Zerwij listki tymianku i igły rozmarynu z łodyg (chwyć mocno za czubek łodygi i przeciągnij palcami “pod włos” liści – zerwiesz je w ten sposób jednym ruchem). Igły rozmarynu poszatkuj. Obierz ząbki czosnku i tylko lekko je rozgnieć, niech zostaną w całości. Upieką się razem z ziemniakami, tworząc cudownie słodkie, aromatyczne żujki. Wrzuć to wszystko razem z chili do kilku łyżeczek oliwy i wymieszaj, lekko nagniatając (nie rozwal ząbków czosnku), żeby zioła i czoch oddały aromaty do oliwy.

Poszatkuj ogórki na plasterki. W szanującej się mizerii ogórki mają być w plasterkach, a nie żadne tarte – to nie tzatziki. Ja lubię dość grube plastry, ty zrób, jakie chcesz. Posól je lekko, odstaw na chwilę, potem odlej wodę, która spod nich wypłynie (ale niekoniecznie, nic się złego nie stanie jeśli tego nie zrobisz). Dodaj pieprz, najlepiej świeżo zmielony. Liście mięty poszatkuj drobno, dodaj do ogórów, zalej wszystko jogurtem czy maślanką, zabełtaj. Włóż do lodówki.

Odcedź ziemniaki, w garnku, w którym się gotowały wymieszaj jej z oliwą z ziołami i czosnkiem, tak żeby mikstura pokryła je równomiernie, wysyp je w jednej warstwie na blachę do pieczenia. Posyp gruboziarnistą solą. Włóż do piekarnika i piecz, aż się zrumienią.

Je się to tak: ziemniaki lądują na środku stołu, każdy biesiadnik dostaje miskę mizerii i widelec.  Gorące, pieczone, pachnące ziołami ziemniaki i zimna, orzeźwiająca ogórkiem i miętą mizeria, to kompozycja idealna (a przy okazji zgodna z trendami nowoczesnej kuchni ą-ę, która chętnie łączy gorące z zimnym).

Jeśli ktoś zna lepszy odbiad na lato, niech da znać teraz albo zamilknie na wieki 🙂

Wpis bierze udział w akcji:

To my! młode kartofelki

9 komentarzy

  1. Tak jest! To jest idealny letni obiad. Czasem dodaję jajo sadzone. Mizeria tylko w grubych plastrach 🙂
    A u mnie ziemniaki nadal "młode", a nie "wczesne" 🙂

  2. ziemniaki z rozmarynem i czosnkiem, podlane oliwą przywróciły mi wiarę w to warzywo. ugotowanej, utłuczonej masy nieznoszę od dziecka, a taki ziemniak robię bardzo często i zjadam z przyjemnością. moi panowie lubią mieć do niego twarożek czosnkowy ze szypiorkiem 🙂

Comments are closed.