love marchewkowe

Na zarzut, że pieczenie ciast jest niemęskie zwykle odpowiadam, że niemęskie jest opieprzanie się przed telewizorem, gdy kobieta zasuwa w kuchni. Ale okej, rozumiem jeśli ktoś rolę faceta w kuchni widzi raczej w kontekście solidnych kawałów grillowanego mięsa, ostatecznie gotowania bigosu. Pieczenie ciast rzeczywiście jakoś trudniej przyjąć do wiadomości nawet tym szczęśliwym posiadaczom chromosomu Y, którzy się kuchni nie boją.
No ale czasem trzeba. Bo Lepsza Połowa ma urodziny, bo zapowiada się domowa randka, bo goście wpadają z dziećmi, bo teściowa przyjeżdża i trzeba przyszpanować. Na te okazje nadaje się ciacho marchewkowe. W męskiej wersji – żadnych mas, polew, fiu bździu, żadnych dekoracyjek, po prostu solidne ciasto z amerykańskim kontekstem kulturowym, domowe a nieoczywiste, w mojej wersji aromatyczne, korzenne i cięższe, prawie piernikowe. Nie przesadnie słodkie, co sprawia, że pasuje nawet do piwa.
Warto też dodać, że ponoć marchew doskonale działa na potencję.

Gdy trzeba coś upiec, sięgam do któregoś z blogów wspaniałej, jedynej i niezastąpionej Liski. Pierwsze moje ciasto marchewkowe (urodziny Lepszej Połowy) upiekłem według przepisu z blogu Liski właśnie (tyle że zrobiłem je w keksówce – to był przepis na wersję lekką, o konsystencji babki piaskowej. Potem znalazłem – a jakże, również u Liski – przepis na cięższą wersję z ananasem, trochę z nim pokombinowałem, i na tym właśnie bazuje poniższy przepis. Lisce w tym miejscu składam korne, czeladnicze ukłony.

Potrzebujesz:

  • 300 g pszennej mąki
  • 150 g ciemnego cukru trzcinowego dark muscovado – ten cukier zawiera melasę, która da naszemu marchewkowemu niesamowity kolor i równie niesamowitego kopa.
  • 200 g miodu spadziowego – może też być inny, ale spadziowy będzie najbardziej charakterny. Warto.
  • 170 g oleju arachidowego albo oleju, który ma neutralny smak, np. rzepakowego. Niech Cię ręka boska broni przed użyciem oliwy z oliwek 🙂
  • 3 jajka
  • 400 g marchwi
  • puszkę ananasa (może być w kawałkach, i tak będziemy go ciąć)
  • łyżeczkę proszku do pieczenia
  • łyżeczkę sody
  • 2 łyżeczki mielonego cynamonu
  • szczyptę soli
  • blachę do pieczenia maź 33×25 cm (jeśli będzie 3 cm odchyłu w tę, czy w tę, to się nie przejmuj), papier do pieczenia

Nastaw piekarnik na 180 stopni. Marchew obierz i zetrzyj na tarce o dużych okach. Jeśli masz malakser z końcówką do tarcia marchwi – śmiało, ułatw sobie życie. Ananasa, jeśli kupiłeś go w plastrach, a nie w kawałkach, odsącz i pokrój na w miarę drobne kawałki, ale takie, żeby w cieście dawały się odnaleźć.
Do miski wlej miód i wrzuć cukier, wbij jajka. Utrzyj jajka z cukrem i miodem – możesz użyć kuchennego tłuczka (tego takiego, co wygląda jak berło, z kulą na końcu, a nie tego co wygląda jak młotek i służy do tłuczenia kotletów! 🙂 ) albo miksera z końcówką do ucierania (taka talerzykowata). Ucieraj dopóki masa nie zrobi się jednolita i nie przybierze kakaowego koloru.
Teraz bez większych ceregieli wsyp do miski mąkę, proszek do pieczenia, sodę, cynamon i szczyptę soli.

Sól ma to do siebie, że jej odrobina dodana do potrawy, która jest słodka, niesamowicie wydobywa słodki smak, daje mu kontrast i kontur. Ma to coś wspólnego z chemią i z działaniem kubków smakowych.

Z wyczuciem, żeby nie pozbyć się powietrza z masy jajeczno-cukrowej, wymieszaj z nią sypkie składniki. Gdy otrzymasz gęstą maź, wsyp do niej marchew i kawałki ananasa. Jeszcze raz wymieszaj.
Blachę do pieczenia wyłóż arkuszem papieru – łącznie z bokami – po prostu utnij arkusz większy od blachy, wymość papierem blachę a nadmiar wystający znad brzegów odetnij, żeby się nie zjarał.

Użyj blachy max. 33×25 cm, ciasto będzie dzięki temu niezbyt wysokie (jest dość ciężkie i nie powinno się go zmuszać do nadmiernego wysiłku rośnięcia, np. w keksówce, a też blacha nie powinna być zbyt duża, żeby jednak miało jako taką grubość).

Wlej ciasto na wymoszczoną papierem blachę, wpakuj do piekarnika i daj mu jakieś 45 minut. Po tym czasie wbij w ciasto wykałaczkę – jeśli po wyjęciu nie będzie na niej przyklejonego niczego lepkiego (co najwyżej ziarenka upieczonego ciasta) – gotowe.

Mocna kawa, porządne whisky, wytrawna nalewka – to znakomita kompania dla tego ciasta. Teściowa zaniemówi. Bezcenne 🙂 
A jeśli zaserwujesz takie ciacho na randce, istnieje spora szansa, że resztki zjecie rano.

3 komentarze

  1. ja tam nie uważam, że facetom nie wypada piec ciast. Jak wejdą mi na stół takie pyszności, to jestem jak najbardziej za 😀

Comments are closed.